niedziela, 27 stycznia 2013

1. OSTATNI DZWONEK

                                                                      ~~Jade~~

Mamma told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And If they give you
Shh...
Then they can walk on by


Nadal meczyłam się nad słowami do piosenki, ale jak na złość nie mogłam do niczego dojść. Przedstawienie szkolne tak przynudzało, że zamiast skupiać się nad odbywanym wydarzeniu zapisywałam kartke papieru cicho nucąc pod nosem melodię. Pewnie jakbym była normalna natolatką to bym teraz gadała z przyjaciółka ale jak. Leigh-Anne i Jesy nie chodzą już do szkoły, a Perrie bierze udział w całym tm przedsiębwzięciu. No tak... zbliżają się Święta Bożego Narodzenia więc jakos trzeba wypromować szkołę. Spojrzałam przed siebie. Aniołek ktory sobie fruwa i nikogo nie słucha a ludzie gadaja do niego. Te całe niebiosa to trochę wredne są. Patrząc się na to wszystko wpadłam na pomysł na dlaszą część piosenki...

My feet, feet can't touch the ground
And I can't hear a sound
But you just keep on running up your mouth


Walk, walk on over there
Cos I'm too fly to care


Może coś tam dodam. Jakieś wokalizy czy co ale to później. Narazie słowa. Wokół mnie rozbrzmiały oklaski, a chwilę potem uczniowie zaczęli się podnosić i kierować się w kierunku drzwi. Niechętnie wstałam, schowałam kartkę i długoipis do kieszeni bluzy i poszłam w kierunku sceny, gdzie akurat stała moja przyjaciółka.

-Perrie!-krzyknęłam, a blondynka odwróciła się w moja stronę. Uśmiechnęła się w moją stronę i szeroko uśmiechnęła. Spokojnie zeszła ze sceny i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.

-I jak było?-spytała wesoła i usmiechnęla się jeszcze szerzej. Odpowiedziałam jej, że nie oglądałam bo pisałam piosenkę. Jak zazwyczaj mnie lekko uderzyła w ramię po czym poszła ponownie do reszty aktorek. Smutna i ignorowana poczłepałam do moeje sali, gdzie odbywała sie teraz Wigilia Klasowa. Dzielenie się opłatkie z ludźmi których nie lubie i życzenie im wspaniałych rzezczy. Jakie to sztuczne. Niechętnie otworzyłam drzwi od klsy i o mało co nie dostałam ciastem czekoladowym w twarz. Chłopaki zaczęli się śmiać na co ja tylko ich zignorowałam i usiadłam koło szafy w koncie. Znajomi zaczęli dzielic się opłatkiem przyniesionym przez nauczycielkę podczas gdy ja słuchalam muzyki na słuchawkach. Już nie moge się doczekać, kiedy stąd wyjdę. Patrząc sie w ekran telefonu nie zauważyłam kiedy do sali wparowała Perrie.




Podeszła do Nicki i Lydii, które na jej widok rozproieniały i zaczęly gadac o niczym. Przynajmniej tak słyszałam. Nie obchodziło mnie teraz nic. Niechęnie wstałam i podeszłam do drzwi. Zaraz będzie ostatni dzwonek w tym roku. Jeszcze kilka sekund i koniec. Blondynka podeszła do mnie i czekałyśmy oparte o ławkę na ten wymarzony dźwięk, który chwilę później rozległ sie po całej szkole.

                                                    ~~Leigh-Anne~~
Nudziło mi się. Ludzie są w pracy, a dzieciaki dopiero za kilkanaście minut wybiegną z budy. Taki ruch w tej kawiarni że litości Panie Boże. Jak na razie Święta zapowiadają się schematycznie. Brak choinki, gości, uroczystej kolacji i wypłaty. A do tego jeszcze ciotka co, jak zazwyczaj będzie pić. Przegladałam magazyn w celu znalezienia jakiejś nowej bluzy ale wszystko było tak cholernie uroczy i nic do mnie nie pasowało. To był styl Perr. Odłożyłam gazetę i spojrzałam przez okno. Śnieg, który jak oszalały padal, dzieci które już skończyły szkołę rzucające sie snieżkami. Tylko że to siedmiolatkk a nie licealisci. Do kawiarni weszła Jesy opatulona chyba w całą zawartość szafy. Zaśmiałam się a rudzielec złowrogo na mnie spojrzał. Zdjęla z siebie białą kurtkę, wełnianą czapkę, szalik i rękawiczki, po czym usiadła na krzesełku od baru. Cala dygotała z zimna. Podeszłam do ekspresu i zrobiłam kawę po czym dałam ją jedynej klientce. Odrazu chwyciła kubek i połykala ten napój jak oszalała.

-Na koszt firmy. - powiedziałam po czym usiadłam koło niej. Widać było, że coś ją dręczy. A jak coś ją dręczy to warto nie pytać bo będzie afera. Wtedy do kawiarenki weszla grupka licealistów. Między innymi Jade, Perrie i Harry. Reszty nie kojarzę. Reszta moich koleżanek z pracy zaczęla obsługiwac te dzieciaki a ja podeszłam z Jesy do przyjaciółek i Harry'ego. Juz o czym namiętnie rozmawiali.

-Diewczyny, lubicie spiewać. To nie jest zly pomysł.-loczek do czegoś ich namawiał ale jakoś nie mogę sie skapnąc do czego. W końcu z kieszeni wyjąl jakąś ulotkę i nam ja pokazał. Ulotka z X Factora. Spojrzałyśmy wszystkie na to i każda z nas iala inną reakcje. Ja się ucieszyłam, Jesy sie wkurzyła, Jade to zignorowała a Perrie sie śmiała. W końcu odezwala się Jade.

-Harry... poje*alo cie.-zadrwiła po czym schowala głowę w kaptur. Harry tylko pokazał jej to



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz